Codzienna Aplikacja Miłosierdzia
PODZIEL SIĘ

Pod krzyżem na Giewoncie narodziłem się na nowo &#...

Pod krzyżem na Giewoncie narodziłem się na nowo – O. Michał Legan w “Między Ziemią a Niebem” w TVP1 – 30 sierpnia 2020

Gdy o. Michał Legan, paulin, trafił w dniu 22 sierpnia 2019 r. w sam środek tragicznej burzy na Giewoncie – jak mówi – narodził się tam na nowo. Pierwszy raz zakonnik publicznie opowiedział swoją historię nawrócenia Paulinie Guzik w programie „Między Ziemią a Niebem” w TVP1 30 sierpnia 2020 r. W nawałnicy zginęło 5 osób, a ponad 150 zostało rannych.

Posłuchaj rozmowy wyemitowanej w “Między Ziemią a Niebem” 30 sierpnia 2020:

Ojciec Legan – wywiad o burzy na Giewoncie

Rok temu miał jechać na Kilimandżaro, bo zaplanował sobie, że tam na Afrykańskiej Górze Boga spotka właśnie Jego. Pan Bóg jednak zmienił plany i dał się spotkać znacznie bliżej… ⛰⛈Gdy Ojciec Michał Legan boskim zrządzeniem trafił w sam środek tragicznej burzy na Giewoncie – jak mówi – narodził się tam na nowo, zawierzony Maryi. Opowiedział tę historię w rocznicę nawałnicy, w której zginęło 5 osób, a ponad 150 zostało rannych. Dziś publikujemy cały wywiad. 👇

Opublikowany przez Między Ziemią a Niebem TVP Poniedziałek, 31 sierpnia 2020

 

Obejrzy cały program ‘Między Ziemią a Niebem’ z 30 sierpnia 2020 —> na vod.tvp.pl

Zobacz też —> Ks. Jerzy Kozłowski, trzykrotnie rażony piorunem na Giewoncie: Krzyż mnie ocalił – Świadectwo (Polska pod Krzyżem)


Fragment zapisu rozmowy o. Michała Legana i red. Pauliny Guzik:

o. Michał Legan: (…) Obudziłem się w pewien czwartkowy poranek na Jasnej Górze – a czwartki to jest mój dzień wolny – i pomyślałem coś, czego nie pomyślałem nigdy wcześniej: na jeden dzień wyskoczę w Tatry.

Wyjeżdżając z Jasnej Góry przypomniałem sobie, że powinien się jeszcze wyspowiadać. To było niezwykłe, że zatrzymałem samochód właściwie po kilku metrach, poszedłem do spowiedzi, i wyruszyłem do Zakopanego. Tam w naszym domu zakonnym odprawiłem Mszę Świętą odkrywając, że to jest Dzień Matki Bożej Królowej. Co dziwniejsze, po Komunii Świętej wpadłem w rodzaj bardzo emocjonalnej modlitwy, choć to nie jest mi bliskie. Powiedziałem Jej, że ma zostać królową mojego życia, mojego sumienia, mojego serca, mojej modlitwy i wyruszyłem na szlak na Murowaniec. Zorientowałem się właściwie w połowie drogi, że nie idę do Murowańca i pomyślałem sobie: ok, co za różnica, pójdę na Giewont. U góry oparłem się o krzyż, odmówiłem brewiarzową Godzinę Czytań i w ciągu tych kilkunastu minut temperatura spadła z 28 do 8 stopni, a nad krzyżem pojawiły się burzowe chmury.

Paulina Guzik: I była to zapowiedź jednej z najbardziej tragicznych burz w historii Tatr, w historii Giewontu…

o. Michał Legan: Znalazłem jedno wolne miejsce w kolejce do zejścia z Giewontu i wszedłem w to miejsce, a mniej więcej po dziesięciu metrach stało się to, co dziś wspominam jako sceny, które stwarzają w Hollywood na potrzeby efektów specjalnych. Wielka jasność, przerażający grzmot, ogromna ilość prądu, która przeszła przez moje ciało, kamienie, które spadają na ludzi… Ludzi, którzy zostali natychmiast poparzeni, wielu z nich połamanych… Ale przede wszystkim przenikliwy i długotrwały ból, który sprawił, że zemdlałem – myślę, że na dłuższą chwilę. Gdy się obudziłem wszyscy wokół mnie wyli z bólu. Niektórzy już zaczynali bardzo głośną modlitwę.

Kilka metrów dalej zobaczyłem rodzinę: mamę, tatę i 12-letnią dziewczynkę, jak próbują rozpocząć reanimację małej 9-letniej Julki. Doczołgałem się, położyliśmy Julię na takim dużym kamieniu i rozpoczęliśmy paniczne, desperackie próby dodzwonienia się do pogotowia. Wszyscy mieliśmy mokre ręce, mokre telefony, to było po prostu niemożliwe – już chociażby dlatego że nie dawało się tych telefonów odblokować.

Widziałem kątem oka, że kilka metrów ode mnie umiera inny człowiek. Rozgrzeszyłem go głośno, rozpocząłem różaniec. Rozgrzeszyłem także Julię, która – widziałem wyraźnie – jest na skraju życia i śmierci: była nieprzytomna, miała krwotok z ust, z nosa, z uszu. Ta modlitwa i rytm tej reanimacji (30 uciśnięć i 2 wdechy) to jest coś co właściwie wraca w snach, wraca we wspomnieniach najintensywniej. Przeżycie tego, że panuje wielka rozpacz i że albo się w tym momencie wprowadzi w tą sytuację Pana Boga albo to wszystko będzie pogrążone w beznadziei, w ciemności. To dziecko leżące na kamieniu to był chyba najstraszniejszy widok w moim życiu.

Paulina Guzik: Do tego wszyscy byliście pod krzyżem.

o. Michał Legan: Wszyscy byliśmy pod krzyżem i to był moment, kiedy usilnie próbowałem sobie uświadomić, co mi ta scena przypomina…

Przeczytaj całość —> Jasna Góra: O. Michał Legan: Pod krzyżem na Giewoncie narodziłem się na nowo