Codzienna Aplikacja Miłosierdzia

On wie co jest w człowieku…

– Jak prawdziwie, teraz, pomóc tym, których można by określić mianem dzieci ulicy? Pomóc tak, by podnieśli się i ukazali światu swoje piękne oblicze, które jest  złożone w nich przez Boga. Nie, oni nie są dziećmi ulicy! W istocie są dziećmi Boga! Jego umiłowanymi synami i córkami! – Zapraszamy do lektury tekstu Doroty Sadurskiej pt. On wie co jest w człowieku…


Dla Niego jesteś
najcenniejszą perłą
dla ciebie oddał
wszystko co miał
całego siebie…

Centrum miasta. Młoda dziewczyna o wijących się blond włosach i drobnej twarzy o delikatnych rysach. Tylko jakoś inna. Ze łzami w oczach prosi o pieniądze na jedzenie powtarzając: „nie jestem lumpem”. I z serca płyną słowa: „nie, nie jesteś lumpem”. W myślach przewinęły mi się obrazy tej dziewczyny, którą tyle razy już widziałam żebrzącą na ulicy. W języku literackim można znaleźć określenie – dziecko ulicy.  Ale czy prawdziwe?

Inny obraz. Sanktuarium Ecce Homo w Krakowie. W samym centrum ołtarz, a w nim relikwie św.  brata Alberta Chmielowskiego, który dzielił życie z ubogimi. Czuje się tu jego obecność. I czuje się tu obecność bł. Bernardyny Jabłońskiej, jego duchowej córki, która wspierała go w jego trudach dla Chrystusa, dla żywej Ewangelii. Nad ołtarzem obraz – Ecce Homo. Twarz Chrystusa poranionego i ubiczowanego. Chrystusa – Króla, odzianego w purpurowy płaszcz, w koronie cierniowej, przedstawianego ludowi w słowach Piłata –  „Oto człowiek”… Oto człowiek, który jest poraniony grzechami i słabościami innych oraz własnymi, człowiek potraktowany jak przedmiot, człowiek pobity, człowiek w poniżeniu. Oto oblicze człowieka cierpiącego, z którym utożsamia się Chrystus. Oto oblicze człowieka, za którym skrywana jest twarz Zbawiciela – bo „co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.

Jak prawdziwie, teraz, pomóc tym, których można by określić mianem dzieci ulicy? Pomóc tak, by podnieśli się i ukazali światu swoje piękne oblicze, które jest  złożone w nich przez Boga. Nie, oni nie są dziećmi ulicy! W istocie są dziećmi Boga! Jego umiłowanymi synami i córkami! Niezależnie od znoszonych rzeczy pokrytych skorupą brudu, niezależnie od twarzy pogrubiałych, niezależnie od tego co widzimy oczami. Jak powiedział do Małego Księcia jego przyjaciel lis: „dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. Aczkolwiek jak kiedyś ktoś powiedział, aby pomagać, potrzeba mieć mądre serce. I tylko by ta ostatnia myśl nie była punktem dojścia, a stała się punktem wyjścia z prośbą do Boga o światło Jego Ducha, Ducha mądrości, miłości i odwagi. Mocno wierzę w to, że to nie obojętność ludzka mija dzieci Boże mieszkające na ulicy, ale poczucie bezradności i niewiedza jak pomóc, jak pomóc naprawdę i długodystansowo, choć pomoc doraźna też ma znaczenie. I potrzeba światłych oczu serca, by nie patrzeć na nikogo z góry, z pozycji pomagającego, ale by dostrzegać w drugim człowieka złożone w nim dobro i piękno oraz mądrość. I podejść z szacunkiem do historii jego życia, jak do ziemi świętej. I nie patrzeć przez pryzmat braków, ale możliwości.

Takie obrazy towarzyszą nam od dawna. W obecnym czasie pandemii, czasie tak powszechnego poczucia kruchości i bezradności, z całą mocą możemy zobaczyć, że wszyscy jesteśmy równi. Niektórzy patrzą na dzieci Boże mieszkające na ulicy jak na kogoś gorszego, niektórzy zaś patrzą ze zdziwieniem – jak można tak żyć, przecież powinien…, ja nigdy bym tak nie zrobił… Łatwo tak powiedzieć z pozycji kogoś, kto „poradził sobie w życiu”. Ale czy stawiając się na jego miejscu, mając w sercu jego historię życia bylibyśmy inni? Tego nie wiadomo. Tylko Bóg jest zdolny naprawdę osądzić zamysły i zamiary serca.  Bo tylko Bóg widzi nasze serca i tylko Bóg wie co jest naprawdę w człowieku.

Dorota Sadurska

Autorka jest prawnikiem i ekonomistą, pracuje w instytucji finansowej; jej pasją jest szukanie Boga, pisanie poezji i zamyśleń nad Słowem Bożym, chodzenie po górach i śpiew.

Zobacz na Misericors więcej tekstów autorstwa —> Doroty Sadurskiej


Fot. Pixabay.com