Codzienna Aplikacja Miłosierdzia

Bliźni jest obok

Niektórzy szukają swojego bliźniego, wypatrując go w oddali, przeszukując najdalsze horyzonty, i nie zauważają, że bliźni jest obok, w zasięgu oczu i serca, w odległości kilku zaledwie centymetrów.

Słusznie mówi pewna teoria, która była wykorzystywana aż nadto, że „muszę stać się bliźnim”, a zatem przekreślić dystans, jaki dzieli mnie od drugiej osoby, przybliżyć się do niej. Teraz powinienem zrozumieć, że dystans jest rzeczą względną. Zwykle najdłuższa odległość dzieli mnie od osoby będącej blisko mnie, a najkrótsza przebiega między mną a bliźnim będącym tak daleko, że nawet go nie widzę.

To prawda, czasem o wiele łatwiej jest “udać” się do leprozorium w Marituba, w Amazonii, niż „zajrzeć” do ciotki staruszki, która przebywa w domu opieki, oddalonym o dziesięć minut drogi.

Niektórzy znajdują nawet czas, by napisać list do anonimowego więźnia, ale nie pamiętają o kartce z życzeniami dla swojego męża w dniu jego urodzin. Dla niektórych o wiele łatwiej jest kochać ludzi z “grupy”, niż domowników.

Każdego dnia proszę Pana o łaskę, bym zauważał osoby, które pojawiają się przede mną. Dlatego że są tak blisko, ryzykują bowiem, że mogą zostać niezauważone.

Oczywiście, ważne jest wezwanie bliźniego z oddali, gdybyśmy go nie odczuwali, nie bylibyśmy chrześcijanami. Ale bliźni, któremu trzeba poświęcić uwagę, to także ten, który jest obok mnie, i może cierpi samotność, czuje się zaniedbany z powodu mojej obojętności, nieczułości, pośpiechu, zamknięcia, oporności w komunikowaniu.

Można i powinno się poświęcać czas tym “ostatnim”, odrzuconym. Ale trzeba być uważnym, by nie zamienić w tych “ostatnich”, odrzuconych, wyłączonych z naszej uwagi – którymi nie chcemy się zajmować – domowników. Nikomu nie udało się jeszcze usunąć z Biblii zdania: …i nie odwrócić się od współziomków (Iz 58, 7).

 

Alessandro Pronzato
Śladami Samarytanina. Pielgrzymka do sanktuarium człowieka, Salwator 2003